Grudzień jest dla mnie wyjątkowym miesiącem. Ten rok był ciężki. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się tak wiele razy popadać ze skrajności w skrajność. Od miłości do nienawiści, od nienawiści do miłości. Od wielkich ambicji po całkowity brak chęci do czegokolwiek. Każdego grudnia staram się podsumować wcześniejsze miesiące. Szczerze? Były momenty gdy nie chciało się żyć, czas gdy odcięłam się od wszystkich ludzi wokół i nie potrafiłam, nie chciałam rozmawiać z nikim. Emocje były górą cały czas. Jest ktoś, kto pojawił się w moim życiu wraz z tym rokiem. Kiedy nie umiałam sobie radzić z samą sobą, On radził sobie ze mną i wytrzymał wszystko. Kiedy ludzie mieli dość tego co się ze mną działo, On potrafił wysłuchać tej samej historii po raz kolejny, zawsze mnie słucha, chyba dlatego go uwielbiam i zawsze będzie w moim serduszku za siłę jaką mi dał i daje cały czas, za szczerość i za zaufanie jakim się darzymy. To niesamowite jak przez tak proste rzeczy potrafi mieć na mnie dobry wpływ. Jak wiedząc o mnie wszystko ciągle mnie wspiera, a gdy moja pseudomiłość kwestionowała moje zaufanie, ufał mi cały czas. Ciągle wierze, że w końcu oboje się ułożymy. Patrząc wstecz wszystko co przeszłam sprawiło, że rok kończę niesamowicie zmęczona, ale również całkowicie przekonana o tym, że jestem niezniszczalna.